Jak otworzyć sklep internetowy? Przestań czytać bzdury od pseudo-ekspertów i otwórz go zaraz po przeczytaniu tego artykułu!
Jeśli wpiszesz w Google hasło „jak otworzyć sklep internetowy”, to natychmiast zaleją Cię poradniki pisane przez „profesjonalne agencje” i „ekspertów od e-commerce”. Wszyscy jak jeden mąż powtarzają mantrę o analizie rynku, pisaniu biznesplanu i konieczności założenia działalności gospodarczej. Ludzie – SERIO? To jest pierwszy krok, który ma Cię niby doprowadzić do sukcesu? Guzik prawda. Takie podejście nie tylko zabije Ci chęć zaczynania, ale w dodatku jest kompletnie oderwane od rzeczywistości. Analiza rynku na starcie? Bez sensu – nie masz żadnych danych, więc tylko wymyślasz bajki na papierze. Biznesplan? To dopiero fikcja. W praktyce nie sprawdzi się nigdy, bo nie da się przewidzieć zachowań klientów, konkurencji ani własnych błędów. A już wciskanie początkującym zakładania firmy od pierwszego dnia, czyli pakowanie ich w wir ZUS-u i księgowości – to jest sabotaż. Ale taki właśnie kit serwuje internet.
Ja powiem inaczej. Otwieranie sklepu internetowego nie wymaga ani magii, ani opasłych segregatorów z analizami. Wymaga odwagi, kilku prostych narzędzi i minimum zdrowego rozsądku. Strona, na której jesteś powstała między innymi dla rozwiązania tych wszystkich problemów, podobnie jak pakiet usług skierowanych do szerokiego grona początkujących – od 0 zł do zamówienia własnej strony internetowej.
Ile potrzeba pieniędzy na otwarcie sklepu internetowego?
Mit numer jeden: otwarcie sklepu internetowego kosztuje fortunę. Agencje chętnie wciskają ten kit, bo ich biznes polega na tym, żebyś zapłacił im 10, 20 albo 50 tysięcy za stronę, integracje, „branding” i całą resztę. Tyle że to nie jest warunek, żeby zacząć. Prawda jest dużo bardziej brutalna – a zarazem wyzwalająca: można wystartować praktycznie bez pieniędzy.
Ja zaczynałem dosłownie od zera. Nie miałem grosza, musiałem sam nauczyć się, jak postawić prostą stronę. Nie było to łatwe – wtedy nie było tylu gotowych narzędzi, poradników i kreatorów stron. Siedziałem godzinami, próbując ogarnąć hosting, domeny, podstawy kodu, a potem jeszcze męczyłem się z marketingiem, SEO i całą resztą. To była szkoła życia. Dziś jesteś w o niebo lepszej sytuacji.
Dlaczego? Bo istnieją platformy, które pozwalają Ci otworzyć w pełni sprawny sklep w kilka minut, bez wydawania złotówki. Przykład? Livebazar.pl – marketplace, który stworzyłem właśnie z myślą o takich osobach jak Ty. Zakładasz swoje stoisko online, wgrywasz produkty i od razu możesz sprzedawać. Hosting? Jest. Obsługa płatności? Jest. Wbudowane narzędzia marketingowe oparte na sztucznej inteligencji? Też są. Koszt: zero. Wydajesz dopiero wtedy, kiedy faktycznie masz z czego.
To diametralnie zmienia podejście do pieniędzy na start. Zamiast zastanawiać się, czy potrzebujesz 5 czy 50 tysięcy, możesz zacząć działać tu i teraz, ucząc się wszystkiego w praktyce. Najlepsze jest to, że w Polsce masz jeszcze jeden atut: działalność nierejestrowaną. Do poziomu 75% minimalnego wynagrodzenia miesięcznie możesz działać bez zakładania firmy. Legalnie. Bez ZUS-u. Bez księgowości. Czyli dokładnie tak, jak powinno być na starcie: zero kosztów, maksimum nauki i testowania rynku.
A jeśli chodzi o konkretne liczby: wystarczy, że masz kilkadziesiąt złotych na pierwszy zakup towaru – i możesz zacząć handlować. Reszta to kwestia pracy i sprawdzania, co działa. Nie ma tu żadnej bariery wejścia. Nie daj sobie wmówić, że inaczej się nie da.
Co trzeba mieć, żeby założyć sklep internetowy?
Tu znowu internet pełen jest bzdur. Artykuły krzyczą: „musisz mieć firmę”, „musisz mieć zarejestrowaną działalność”, „musisz mieć magazyn, system ERP i najlepiej jeszcze logo za kilka tysięcy”. Guzik prawda. To są wymagania ludzi, którzy nigdy nie zaczynali od zera, tylko sprzedają Ci swoje usługi.
Prawda jest taka, że na start potrzebujesz trzech rzeczy:
- Miejsca, w którym wystawisz produkty.
To może być marketplace taki jak livebazar.pl, gdzie w kilka minut zakładasz stoisko i zaczynasz sprzedaż. Masz od razu hosting, obsługę płatności, koszyk i wszystko, co normalnie kosztowałoby Cię czas i pieniądze. Możesz też postawić swój sklep na gotowym silniku, ale wtedy płacisz i musisz ogarniać technikalia. Na początku – bez sensu. - Produkt, czyli coś do sprzedaży.
Bez tego nie ma biznesu. Nie musisz mieć od razu setek sztuk w magazynie. Wystarczy kilka produktów kupionych testowo. To jest Twój poligon doświadczalny – sprawdzasz, co ludzie klikają, co kupują, jakie pytania zadają. Możesz zacząć od rzeczy, które masz w domu, od taniego importu z Chin, od rękodzieła, które robisz sam. Ważne, żeby ruszyć. - Trochę chęci i minimum ogarnięcia.
Brzmi banalnie, ale serio – to najważniejszy zasób. Musisz być gotów, że pierwsze tygodnie i miesiące to nauka: jak opisać produkt, jak go wypozycjonować, jak wrzucić zdjęcia, jak odpowiadać klientom. To nie jest rocket science, ale bez zaangażowania nic z tego nie wyjdzie.
I tyle. Nie potrzebujesz firmy. Nie potrzebujesz księgowej. Nie potrzebujesz od razu wielkich formalności. Polskie prawo daje Ci furtkę – działalność nierejestrowaną. Dopóki nie zarabiasz więcej niż 75% minimalnego wynagrodzenia miesięcznie, możesz sprzedawać legalnie bez rejestracji, bez ZUS-u, bez faktur. I to jest dokładnie ten moment, kiedy możesz spokojnie testować rynek, zamiast od razu pakować się w koszty.
W praktyce wygląda to tak: zakładasz stoisko na livebazar.pl, wrzucasz kilka produktów, sprawdzasz, czy ktoś je kupuje. Jeśli tak – super, dokładasz kolejne, uczysz się marketingu, zaczynasz zarabiać. Jeśli nie – zmieniasz asortyment, opis, zdjęcia, testujesz dalej. To jest cały proces.
Dlatego nie daj się nabrać na złote rady w stylu „najpierw musisz wszystko przygotować perfekcyjnie”. To bzdura. Biznesu uczysz się w działaniu, nie w excelu ani w urzędzie.
Skąd wziąć towar do sklepu internetowego?
To jest jedno z najczęściej zadawanych pytań i jedno z tych, na które w sieci znajdziesz największe bzdury. Eksperci będą Ci opowiadać o „budowaniu relacji z hurtowniami”, „negocjacjach warunków z dystrybutorami” i „tworzeniu systemu logistycznego”. Jasne – to brzmi pięknie w teorii, tylko że Ty chcesz zacząć sprzedawać, a nie pisać doktorat o łańcuchu dostaw.
Prawda jest prosta: na start towar to nie jest problem, to jest test. Nie musisz od razu sprowadzać kontenera z Chin ani wynajmować magazynu. Chodzi o to, żeby mieć kilka rzeczy, które wystawisz i sprawdzisz, czy w ogóle ktoś ich potrzebuje.
Opcja pierwsza: rzeczy z domu
Masz książki, które zalegają na półce? Stare zegarki, elektronika, ciuchy? Wystaw to na próbę. Dzięki temu nauczysz się, jak działa cały proces – opis, zdjęcia, cena, wysyłka. To najtańszy poligon doświadczalny, jaki możesz sobie wyobrazić.
Opcja druga: tani import testowy
Chcesz sprzedawać zegarki? Wejdź na AliExpress albo inną platformę, zamów kilka sztuk za grosze – powiedzmy 4 zegarki za 100 zł. Wystawiasz je w swoim stoisku, ustawiasz cenę i patrzysz, co się dzieje. Może sprzedasz wszystkie, może żaden się nie ruszy. Tak czy inaczej, to kosztowało Cię kilkadziesiąt złotych, a nauczyło więcej niż trzy miesiące analiz rynkowych.
Opcja trzecia: hurtownie i dropshipping
Jak już ogarniesz podstawy, możesz uderzyć do hurtowni. Wiele z nich działa w modelu dropshipping, czyli nie musisz mieć towaru fizycznie – wystawiasz produkty, a hurtownia wysyła je w Twoim imieniu. Na start to też jest opcja, choć uwaga: marże są mniejsze, a konkurencja większa. Ale jako nauka – świetne rozwiązanie.
Opcja czwarta: własna produkcja / rękodzieło
Robisz biżuterię, świece, koszulki? To masz gotowy towar. Twoim problemem nie jest skąd go wziąć, tylko jak go sprzedać. I znowu – zamiast pakować się od razu w sklep za 10 tysięcy, wystawiasz kilka sztuk na livebazar.pl i patrzysz, kto kupi.
Wszystkie te drogi łączy jedno: nie potrzebujesz ogromnego kapitału, żeby zacząć. Potrzebujesz odwagi, żeby zamówić kilka produktów i wystawić je do sprzedaży. To, czy ktoś je kupi, powie Ci więcej o rynku niż jakikolwiek raport za kilka tysięcy złotych.
Dlatego nie kombinuj, skąd wziąć „docelowego dostawcę”, jakbyś od razu budował Amazona. Zrób mały krok. Kup za 100 zł towar testowy, wystaw go i zobacz, co się stanie. Jeśli pójdzie – super, powtarzasz i rozwijasz. Jeśli nie – zmieniasz produkt. W biznesie online to normalne, że kilka pierwszych prób to pudła. I to jest właśnie przewaga internetu: możesz testować praktycznie bez ryzyka.
Ile zarabia mały sklep internetowy?
To pytanie pojawia się zawsze. I niestety większość odpowiedzi w sieci to zwykłe bajki. Znowu wjeżdżają na biało „eksperci”, którzy obiecują, że sklep internetowy to żyła złota, że zarobisz kilkanaście tysięcy miesięcznie w kilka tygodni. Guzik prawda. To są historie dla naiwnych, żebyś kupił kurs, zapłacił agencji albo wynajął specjalistę od cudów.
Rzeczywistość wygląda inaczej. Mały sklep internetowy to na początku małe pieniądze. I to jest absolutnie normalne. Dlaczego? Bo start to nie jest czas na miliony, tylko na naukę.
Pierwsze miesiące – zarobisz grosze, ale zdobędziesz doświadczenie
Sprzedasz kilka produktów – raz zarobisz 50 zł, raz 200 zł, raz 500 zł. Nie ma tu żadnej stabilności, żadnych pewnych pieniędzy. To poligon, na którym uczysz się, jak działa sprzedaż online. Jak opisać produkt, jak ustawić cenę, jak reklamować, jak obsługiwać klienta. Każda sprzedaż to lekcja, za którą ktoś Ci płaci. (Dodam tylko w ramach ciekawostki, że w moim pierwszym sklepie czekałem na pierwszego klienta 9 miesięcy!)
Realne widełki na starcie
Mały sklep, który dopiero rusza, może zarabiać od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Tak, dokładnie tyle. I nie, to nie znaczy, że „biznes się nie opłaca”. To znaczy, że jesteś w fazie testów. Że sprawdzasz, co ludzie kupują. Że budujesz fundamenty.
Kiedy zaczynają się większe pieniądze?
Dopiero wtedy, gdy:
- znajdziesz produkt, który faktycznie się sprzedaje,
- nauczysz się go promować,
- zbudujesz choćby małą bazę klientów.
Wtedy dochody zaczynają wyglądać poważniej – kilka tysięcy miesięcznie. Ale to nie przychodzi w tydzień. To jest efekt wielu prób i błędów.
Największy błąd początkujących
Oczekiwanie, że pierwszy sklep od razu będzie dojny. To tak nie działa. Sklep internetowy to maraton, a nie sprint. Możesz odpalić stoisko na livebazar.pl w pięć minut, ale nie zbudujesz stabilnego biznesu w pięć dni. To proces.
I tu wracamy do sedna: mały sklep internetowy nie jest maszynką do pieniędzy, tylko narzędziem do nauki. Zarobisz trochę, żeby zobaczyć, że to działa. Przetestujesz produkty. Nauczysz się reklamy i SEO. A dopiero potem zaczynasz skalować i wyciskać większe kwoty.
To jest brutalna prawda, której nikt Ci nie powie, bo lepiej sprzedaje się bajka o „szybkich milionach w e-commerce”. Ja Ci mówię wprost – przygotuj się na małe pieniądze na start. Jeśli Cię to nie odstraszy, masz szansę na naprawdę duży biznes w przyszłości.
Dlaczego nie warto od razu rzucać się na wielką firmę?
To jest najczęstsza pułapka, w którą wpadają początkujący. Ledwo pojawia się pomysł na sklep internetowy, a już biegną do urzędu rejestrować działalność, kombinować z księgową, zakładać konta firmowe, kupować oprogramowanie do fakturowania. Czują się wtedy jak prawdziwi przedsiębiorcy – tylko że zanim zarobią pierwszą złotówkę, już mają na plecach kilkutysięczny balast. (Też się na to złapałem)
ZUS – betonowa kula u nogi
W Polsce prowadzenie firmy to nie żarty. Nawet jeśli nie zarobisz nic, ZUS i tak Cię dociśnie. To są realne kwoty – kilkaset złotych miesięcznie na start, a później już grubo ponad 1600 zł. Do tego księgowość, podatki, formalności. Wyobraź sobie, że zarobiłeś 200 zł na sprzedaży kilku produktów, a już musisz oddać tysiąc albo dwa państwu. To nie jest biznes, to jest samobójstwo.
Formalności zamiast sprzedaży
Jak zakładasz firmę od pierwszego dnia, to nagle połowę energii poświęcasz na rzeczy, które nie przynoszą Ci żadnej wartości: papiery, rejestracje, urzędy, faktury. Zamiast testować rynek i zdobywać klientów, toniesz w formalnościach. A przecież celem jest sprzedaż, nie kolekcjonowanie pieczątek.
Biznes bez przychodów nie istnieje
Prawda jest brutalna: firma bez przychodów to nie firma. To iluzja, którą karmią początkujących ci wszyscy „doradcy”. Najpierw naucz się sprzedawać, zobacz, co faktycznie działa, zacznij generować przychody. Dopiero wtedy zastanów się nad formalnym ubraniem tego w działalność gospodarczą.
Działalność nierejestrowana – furtka dla rozsądnych
I tu wjeżdża rozwiązanie, które powinno być złotym standardem dla każdego, kto dopiero zaczyna. W Polsce możesz prowadzić działalność nierejestrowaną – dopóki Twoje miesięczne przychody nie przekroczą 75% minimalnego wynagrodzenia, działasz legalnie, bez firmy, bez ZUS-u, bez księgowości. To jest genialne narzędzie, które daje Ci czas i przestrzeń na naukę.
Najpierw biznes, potem firma
Dlatego właśnie powtarzam: nie rzucaj się od razu na firmę. Najpierw zbuduj sprzedaż, zdobądź pierwszych klientów, naucz się całego procesu – od wystawienia produktu, po obsługę zamówienia i marketing. Jak zobaczysz, że to działa i że faktycznie zarabiasz, wtedy dopiero pomyśl o formalnej działalności.
Chcesz wiedzieć, jak to wygląda w praktyce? Zamiast zakładać firmę, odpalasz stoisko na livebazar.pl, wrzucasz kilka produktów i zaczynasz sprzedaż. Nikt Cię nie goni, nie masz na karku ZUS-u, nie tracisz czasu na papierologię. Cała energia idzie w to, co najważniejsze – czy ktoś chce kupić to, co oferujesz.
Nowa droga – livebazar.pl jako trampolina dla przedsiębiorców
No to teraz najważniejsze: skoro już wiesz, że nie potrzebujesz wielkich pieniędzy, firmy ani analiz rynku, to gdzie właściwie masz zacząć? Odpowiedź jest prosta – na platformie, która pozwoli Ci wystartować w pięć minut, bez kosztów i bez ryzyka.
Dlaczego nasz marketplace na start ma sens?
Bo dostajesz wszystko, co najtrudniejsze i najdroższe, od razu podane na tacy:
- gotowy sklep (koszyk, płatności, obsługa klienta),
- hosting i stabilność techniczną,
- narzędzia marketingowe, które w normalnych warunkach kosztują majątek,
- możliwość natychmiastowego testowania, co ludzie klikają i kupują.
Nie bawisz się w stawianie własnego silnika, nie płacisz abonamentów, nie wynajmujesz programistów. Zamiast tego koncentrujesz się na tym, co naprawdę liczy się na początku – czy ktoś chce kupić to, co oferujesz.
Czym różni się livebazar.pl?
To nie jest kolejna kopia Allegro, gdzie płacisz prowizje i siedzisz w klatce, którą ktoś inny zamknął. LiveBazar.pl powstał z mojego doświadczenia i frustracji. Wiedziałem, że sprzedawcy potrzebują czegoś innego – platformy, która nie tylko pozwoli im sprzedawać, ale też rozwijać się w kierunku własnego sklepu.
Na livebazar.pl masz:
- sztuczną inteligencję, która pomaga Ci w marketingu i sprzedaży,
- możliwość budowania swojego stoiska online w kilka minut,
- wsparcie i szkolenia, które pokazują Ci, jak się promować, jak opisywać produkty, jak docierać do klientów.
I najważniejsze – nie wpychamy Cię w zależność. U nas możesz zarabiać, testować rynek, ale wiesz od początku: Twoim celem jest własny sklep internetowy.
Dlaczego to takie ważne?
Bo spójrz na Allegro. Ilu sprzedawców zaczynało tam fajnie, a skończyło jako zakładnicy prowizji i regulaminów? Zmienią zasady gry i nagle Twoje marże idą się paść. Dlatego ja mówię wprost: nie uzależniaj się od jednej platformy. Korzystaj z livebazar.pl jako trampoliny – zacznij tu, naucz się sprzedaży, zbuduj asortyment i klientów. A gdy przyjdzie moment, w którym zarabiasz już stabilnie – przenieś się na własny sklep.
A co dalej?
Tu wjeżdża drugi element układanki. Bo jak już będziesz gotów, to u nas możesz zamówić swój własny sklep internetowy. Ceny są konkurencyjne, a bonus jest taki, że cały Twój asortyment z livebazar.pl przenosimy od razu do nowego sklepu. Nie tracisz nic, nie zaczynasz od zera, tylko robisz naturalny krok naprzód.
Podsumowując: livebazar.pl to nie jest docelowe miejsce, gdzie będziesz sprzedawać całe życie. To jest trampolina. Narzędzie, które pozwoli Ci zacząć szybko, bez ryzyka i kosztów, zdobyć pierwsze doświadczenia i klientów. A potem, gdy będziesz gotów, płynnie przejdziesz na własny sklep, już z całym know-how i towarem, który sprawdziłeś wcześniej.
Dotarłeś aż tutaj? To na co czekasz? Przejdź do panelu stoiska, zarejestruj się i otwórz swój pierwszy sklep online!
